Witam wszystkich.Niestety nie miałem okazji poznac bohaterow artykulu ponieważ zakonczylem swoja karierę w STRAYE trochę wcześniej niż oni ja zaczeli.Moge jedynie potwierdzić,ze wszystko co opisali jest niestety prawda.Przezylem sam większość problemów,ktore opisali i niestety wiele gorszych.Szef,traktuje pracowników tragicznie,brak szacunku zyskuje nowy poziom w jego wykonaniu,nigdy nie placil nadgodzin,czesto dojazdow i diet.Bardziej dba i ceni sobie narzędzia(np.wkretarke) niż ludzi.CO DO SPRZEDAJNYCH SMIECI,KTORZY FAKTYCZNIE TAM SA OD ZAWSZE I BEDA DO KONCA ZYCIA BO NIE SA W STANIE SAMI SOBIE Z NICZYM PORADZIC W NO TO HU... IM W DU..!Faktetem tez jest również,ze większość pracowników zwyczajnie się boi postawić szefowi bo przecież bez znajomości jezyka nie znajda innej pracy a rozpoczęcie nauki jest dla nich trudniejsze niż zdobycie MONT EVERESTU w samej bieliźnie w srodku zimy.Ja po prostu się ewakuowałem ponieważ 70% pracowników na pytanie,czy wszystko jest ok odpowiadalo pracodawcy z wielkim,tepym uśmiechem,ze tak albo używali wtedy poznawanego przez wiele lat niezmiernie trudnego słowa BRAAAAAAA.Podsumowujac chciałem zaznaczyć,ze w firmie tej pracuje również paru chlopakow,ktorzy sa naprawdę w pozadku i do tej pory cenie sobie znajomość z nimi dlatego uwazam,ze powinni walczyc o swoje i mogą bez problemu szukac wsparcia u ludzi,ktorzy już tam nie pracują(jak napisał wcześniej JAN KOWALSKI).